Konta osobiste

sobota, 20 lutego 2016

"Królowa Lata"... tylko nieco dalej ;)

Jeśli książka mnie zaciekawi, a należy do całej kolekcji lub sagi, bez wahania sięgam po następną część. Oczywiście o ile jest to możliwe oraz wykonalne... W tym przypadku jak najbardziej tak właśnie było. Pamiętający wiedzą, że powód jest błahy - z góry wypożyczone 3 pierwsze części serii :) Jednak główka pracuje... czasem sama się dziwię :P 


Jednak tu już miłe zaskoczenie (po nieco negatywnym ze względu na zakończenie poprzedniej części) na samym początku. Brak roztrząsania związku Aislinn z Keenanem czy Sethem. Autorka przenosi nas nieco w czasie - jak z biegiem czytania możemy się zorientować - o kilka miesięcy od wydarzeń związanych z Keenanem i jego matką Beirą. Tutaj poznajemy nieco bliżej jedną z wcześniejszych przyjaciółek Aislinn, Leslie. 

Coś co bardzo podoba mi się u autorki, to nieidealny świat bohaterów. Leslie żyje z ojcem pijakiem i bratem narkomanem (w dodatku dilerem), sama pracuje i zarabia, gdzie w porannych godzinach uczęszcza do jednej z lepszych szkół w mieście. Do tego boryka się z traumatycznymi wręcz przeżyciami, jakimi nie dzieli się z nikim. Na domiar złego zostaje wplątana - niemal na własne życzenie - w dziwny świat wróżek, gdzie trafia do Mrocznego Dworu. Naturalnie wbrew pozorom nic nie zmienia się na lepsze... 

Przyznam szczerze, że jestem zdecydowanie bardziej zadowolona z przeczytania tej pozycji niż wcześniejszej. Dlaczego? Może dlatego, że Leslie jest nieidealna w idealnym zamyśle autorki? Być może powodem są jej relacje z innymi bohaterami książki jak Niall czy Irial? Albo przyciągnęła mnie bardziej wewnętrzna walka dziewczyny z samą sobą (i całą resztą świata) o przetrwanie? Każdy z tych argumentów jest tak samo mocny i naprawdę ciężko jednoznacznie przyznać mi, skąd we mnie aż tak duży sentyment do tej części. Choć równocześnie pragnę, żeby kolejna okazała się jeszcze bardziej interesująca niż te dwie razem wzięte. Mam szczerą nadzieję, iż w tych moich pragnieniach pani Marr się zrealizuje, bo naprawdę cenię autorkę za pomysłowość, ale również skrupulatność. 

niedziela, 14 lutego 2016

Z cyklu "Królowa Lata"

Zatem zdarzyło się tak, iż kończąc poprzednią książkę, postanowiłam sprawdzić zasoby biblioteki już w domowym zaciszu. Dopiero od niedawna mam w ogóle dostęp do niej, mogę z niej skorzystać bez przeszkód, dlatego jeszcze nie do końca wiadomo mi, jakie pokłady w sobie skrywa. Dzięki Bogu i innym mocą ponadnaturalnym (w co kto wierzy) istnieje internet! 

Tak więc, całkiem przypadkiem natrafiłam na tytuł, który mnie zainteresował. Kiedy odkryłam, że moja filia posiada pozycję na swych półkach, a do tego całą resztę kolekcji, nie wahałam się ani przez moment. Zamówiłam z góry 3 części, żeby później nieco zapoznać się z opiniami... 




Przyznam szczerze, opinie bardziej mnie zachęcały, aniżeli zrobiłabym to osobiście teraz - po przeczytaniu. Co prawda, książka napisana jest przyjemnym, łatwym stylem. Pomysł niecodzienny i niebanalny, bo wróżki... Ale nie te magiczne, dzięki którym Kopciuszek udał się na bal czy Śpiąca Królewna znalazła schronienie w chatce w lesie do dnia 16. urodzin. O, nie. Wróżki, o których opowiadały mity oraz wierzenia m. in. w Irlandii czy Szkocji. Paskudne, złośliwe i przebiegłe... 
Za temat gotowa jestem przyznać 10/10 punktów, serio. Autorka również mocno zapoznała się z owymi wierzeniami czy nazwami, co widać w książce gołym okiem, np. przy przypisach wyjaśniających pochodzenie bądź wygląd postaci. 

Również postać głównej bohaterki pierwszej części trochę niebanalna. Aislinn, jak każda bohaterka takiej pozycji, do zwyczajnych wbrew pozorom nie należy, a oprócz tego ma zająć miejsce u boku Króla Lata, wróża z przedziwną przeszłością. Super, choć tu już trochę fabuła schodzi w schematy bardzo znane... Dziewczyna udaje, że nie ma w niej nic nadzwyczajnego, po czym całą sobą wstępuje w dziwne towarzystwo, otoczenie, sytuacje i ogólnie wszystko to, co odbiega od normalności. 

Przyznam, że mam mieszane uczucia, co do zakończenia. Tutaj bowiem autorka zrobiła postęp. Na przekór oczekiwaniom i schematom, Aislinn zostaje Królową Lata, ale absolutnie nie miłosną partnerką Keenana, lecz wybiera zwykłego śmiertelnika. Swoją drogą ciekawa jestem, jak potoczą się jej drogi sercowe po śmierci chłopaka, bowiem ona otrzymała w darze nieśmiertelność. 

No, nic. Zabieram się z uporem za drugą część... przed nami jeszcze kilka ;) 

sobota, 6 lutego 2016

Powołanie by P.C. Cast

Jak zamyśliłam, tak też zrobiłam. Pognałam do biblioteki po kolejną część opowieści o niezwykłym, mistycznym Partholonie, po czym jeszcze bardziej zadowolona wróciłam do domu. Całą drogę powrotną wyczekiwałam chwili, kiedy będę mogła wieczorem zaszyć się w cichym kącie wraz z kubkiem mojej ulubionej gorącej czekolady i wyruszyć w podróż... 

I tu przyznać muszę szczerze, że już przy pierwszych stronach dopadło mnie zarazem przyjemne zaskoczenie, jak i dziwne ukłucie rozczarowania. Kończąc Przepowiednię, byłam wręcz pewna, że kolejna część cyklu poświęcona będzie dalszym losom Elphame, jej ukochanego Lochlana i reszty klanu MacCallana. Jednak tak się nie stało... Owszem, przez całą książkę temat ten przewijał się, lecz miało to miejsce bardziej w charakterze wątku pobocznego. Całą swoją uwagę natomiast autorka poświęciła dwóm postaciom: Cuchulainnowi oraz Łowczyni klanu, Brighid Dhiannie. Nie, żeby inne istoty nie przewijały się przez karty Powołania, co to to nie. Aczkolwiek tutaj człowiek był obserwatorem wydarzeń związanych przede wszystkim z tą dwójką... 




Brighid wyrusza Cuchulainnowi z pomocą przy sprowadzeniu Nowych Fomorian do zamku, podejmuje się ponownego złączenia duszy mężczyzny, ale to nie koniec. W między czasie poznajemy Łowczynię bliżej, zarówno od strony więzi rodzinnych, jak i subiektywnego postrzegania świata oraz otaczającej ją rzeczywistości. Przyznam szczerze, że na kartach obu pozycji, jest ona tutaj zdecydowanie wyniesiona na pozycję czołową.  

Rozczarowanie jednak kończy się wyłącznie w kwestii własnych oczekiwań, co do głównego wątku pozycji, bowiem cała reszta skąpana powinna zostać w pochwałach, "ochach" i "achach" nad książką. Tekst lekki, prosty, wciągający podobnie jak przy pierwszej części. Mnóstwo zwrotów akcji, zaskakujących scen i choć niekiedy można podejrzewać, co stanie się na kolejnych kartach, dalej czytelnik czerpie pełną przyjemność z czytania... Przynajmniej ja osobiście jej zaczerpnęłam :) 

Najbardziej jednak cieszy mnie fakt zakończenia książki i świadomość, że jeszcze będę mogła mieć do czynienia z mieszkańcami Partholonu w przyszłości. Końca Wam nie zdradzę, kochani, trzeba przeczytać samemu. Jednak nie jest to typowa opowiastka, gdzie wszystko kończy się dobrze i szczęśliwie na wieki wieków, co też dodaje pikanterii Powołaniu. Zatem, moi drodzy, nie czekajcie długo. Zaopatrzcie się w obie części, gdyż naprawdę warto i podobnie do mnie udajcie się w tę wyjątkową podróż, pozostając cały czas w swoim ulubionym, czytelniczym kąciku :) 

niedziela, 31 stycznia 2016

Z zaskoczenia...

...i całkowicie niespodziewanie natrafiłam na książkę, po którą sama pewnie sięgnęłabym z wahaniem, a także obawą. "Przepowiednia" autorstwa P.C. Cast trafiła do mnie zupełnie przez przypadek, gdy zamiast mnie do biblioteki wybrał się mój partner, a bibliotekarka poleciła mu tę właśnie pozycję. 

"Proszę. Najwyżej Ci się nie spodoba, to zwrócisz ją i wypożyczysz coś innego." Powiedział, wręczając mi grubą książkę zaraz po powrocie do domu. Wzięłam, rzuciłam okiem, westchnęłam. Ważne, że jeszcze nigdy nie zetknęłam się z tytułem, ale panią Cast kojarzyłam już z cyklu DOM NOCY, o którym słyszałam same niepochlebne opinie. Zresztą wampirzy temat to raczej nie mój temat, skoro jednak zaliczany jest w poczet mojej ukochanej fantastyki, też go toleruję... Ano, pierwotnie myślałam, że świeżo pożyczona pozycja dotyczy właśnie tych stworzeń nocy. 

Zaskoczenie i radość... Dwa odczucia, jakich doznałam, czytając króciutki opis z tyłu książki i orientując się, że jednak z wampirami ma ona niewiele wspólnego. Pozostał jeszcze styl, ale tym przedwcześnie nie zawracałam sobie głowy. I słusznie, bo przez własne uprzedzenia mogłam stracić okazję zapoznania się z naprawdę fajną i ciekawą książką. Fajną i ciekawą, ale nie niesamowitą. 



"Przepowiednia" skupiona pozostaje przede wszystkim na losach Elphame przechodzącą niesamowitą metamorfozę siebie oraz całego swojego życia. Główna postać jest istotą niemal mityczną, córką centaura oraz ludzkiej kobiety będącej zarazem umiłowaną panującej w Partholonie bogini Epony. Gdyby tego było mało, wszyscy dookoła uważają ją niemal za namacalne wcielenie owej bogini. Dopiero w dorosłym życiu, gdy Elphame opuszcza rodzinny dom, zrywa z tradycją i wyrusza za marzeniami, coś się zmienia... kobieta zdobywa przyjaciół, zaczyna cieszyć się każdym kolejnym dniem, otwierają się przed nią moce, jakich nawet obecności w sobie nie podejrzewała. 

Przyznam szczerze, że bardziej niż historia samej naznaczonej przez boginię zaciekawiły mnie wątki poruszone przez autorkę. Każda kolejna strona odkrywała kolejny element układanki, prowadzący nie tylko do pobocznych romansów czy sytuacji, ale również finiszu przepowiedni ciążącej nad Elphame od około stu lat przed jej narodzinami. Jeśli dodać do tego prosty język oraz przyjemny styl, otrzymamy wzór na niemal idealną książkę... Niestety, do ideału troszkę jeszcze zabrakło, bowiem postaci stworzone przez p. Cast są nieco zbyt płytkie bądź powierzchownie opisane. Ta sama zasada tyczy się wzajemnych relacji bohaterów. 

Mimo wszystko jestem bardzo zadowolona, że "Przepowiednia" wpadła w moje ręce. Czytanie lekko ponad pięciuset stron w tym przypadku należało do niezwykle przyjemnego, a także wciągającego zajęcia. Wszystkim serdeczne polecam bliższe spotkanie z magicznym światem Partholonu, podczas gdy sama bez wahania sięgam po kolejną część... 

środa, 27 stycznia 2016

Na początku...

... wszystkich Was zaglądających tu i czytających serdecznie chcę przywitać. 
Z uśmiechem również zapraszam Was na wirtualną kawę, herbatę, gorącą czekoladę czy po prostu inny ulubiony napój oraz dobrą książkę :) Czyli co kto lubi, po prostu. 


Moja pasja do czytania narodziła się jeszcze zanim w ogóle rozpoznawałam poszczególne litery.
Podświadomie od zawsze fascynował mnie księgozbiór moich rodziców, a lata temu był on naprawdę pokaźny. Niestety czas czasem, nie zawsze mogłam pozwolić sobie na zaszycie się w spokojnym miejscu z czymś do czytania, żeby odpłynąć choć na chwilę do innego, alternatywnego świata. Teraz mam zamiar to zmienić. Co więcej uważam, że jestem na dobrej drodze ku temu :) 

W poszczególnych postach, jak pewnie już zdążyliście się domyślić, będę opisywała swoje wrażenia z poszczególnych książek. Dlatego niestety nie będą one regularnie publikowane, choć dołożę ku temu wszelkich starań ;) Mam jednak nadzieję, że razem ze mną wybierzecie się w tą ciekawą podróż :) 
Liczę też na Wasze opinie czy polecenie jakiegoś tytułu :)